Sztuka „Na niby”

     Jesteśmy tolerancyjni naprawdę, czy na niby? Jak szanujemy ludzi? Ich odmienność, rasę, kulturę, orientację seksualną, a czasem niepełnosprawność? Ulegamy stereotypom, czy głos ma nasze człowieczeństwo? Odrzucamy, czy chcemy zrozumieć? Kierujemy się strachem przed innością, czy ciekawością i chęcią poznania i zrozumienia? Powinniśmy sobie zadać tych kilka pytań, bo to od nich zależy jak będzie wyglądał świat, w którym żyjemy… Czy będzie światem, gdzie każdy, bez względu na swoją odmienność, indywidualizm znajdzie dla siebie miejsce, czy posortujemy go, posegregujemy, a to, co inne, niezrozumiałe, a zatem niewygodne odrzucimy lub zepchniemy na margines? A przecież, jak pisze Stachura:

„dla wszystkich starczy miejsca, pod wielkim dachem nieba”…

    Sztuka „ Na niby”, której autorem i jednocześnie reżyserem jest Marek Zasiadły (Marian) powstała na podstawie prawdziwych historii ludzi, którzy w codziennym życiu z osobami niepełnosprawnymi walczą o tolerancję i godność człowieka.  Dlaczego teatr? Gdy zapytałam Marka o to, dlaczego właśnie taka forma przekazu, odpowiedział mi, cytuję: „ Bo mówienie komuś trudnych rzeczy prowadzi często do nieprzewidywalnych reakcji – obrazy, zawstydzenia, a poprzez sztukę mogę z widzem robić co chcę”. To prawda. Teatr daje taką możliwość.  Możliwość dostrzeżenia tego, czego zazwyczaj nie widzimy, mimo, że mogłoby to wydawać się oczywiste. Gra teatralna „rzuca światło na scenę życia codziennego”. Teatr jest przestrzenią, w której aktor może pokazać swoją wrażliwość, swoje zmaganie się z rzeczywistością, nierzadko także ze swoją niepełnosprawnością.  To teatr angażujący, którego celem jest jednoczenie społeczności oraz oddawanie głosu osobom niesłyszanym, a także budowanie wspólnoty myśli i wartości. Teatr ten składa się ze zwykłych ludzi, którzy pragną  opowiedzieć historię swojej zbiorowości oraz własną, jest to głos twórczy wszystkich, często „niewidzialnych i niesłyszalnych” jednostek,  jak brzmi finałowa piosenka tego spektaklu: „ Hej Ty, opanuj się,  jestem tu, widzisz mnie,  ja żywy…”

       Siłą sztuki „ Na niby” jest jej otwarta konstrukcja umożliwiająca zmiany w rolach i wątkach, bez zatracenia głównego przekazu. Możliwość angażowania w nią ciągle nowych osób, naszych przyjaciół z rożnych środowisk.  Sceny żywcem wyjęte z życia osób niepełnosprawnych i ich opiekunów mają siłę budzenia empatii w widzach, wywoływania refleksji, przewartościowania swojego stosunku do drugiego człowieka. Bo jak mówi Tove Jansson: „Teatr jest najważniejszą rzeczą na świecie, gdyż tam pokazuje się ludziom jakimi mogliby być,  jakimi pragnęliby być, choć nie mają na to odwagi i jakimi są”.

      Wielokrotnie grana w kaliskich i podkaliskich szkołach, w naszym CKiS,  na scenie „Starego Kina” w Skalmierzycach,  wiecznie żywa, za każdym razem trochę inna i ulegająca modyfikacjom sztuka „Na niby” stała się wizytówką grupy Misz Masz. I wierzcie mi…Niezmiennie i za każdym razem wywołuje silne emocje.  Jak mówi Marian: „ Kiedy widziałem po skończonym spektaklu,  jak szklą się oczy naszym przyjaciołom, nieznajomym, nauczycielom i dzieciakom w szkołach, to napędzało mnie,  żeby dotrzeć do jak największej ilości osób.  I nie przejmować się jak będzie oceniana. Bo oczy nie kłamią”. A dla niepełnosprawnych, naszych aktorów, tych, którzy mają trudności w rozumieniu, sztuka wynurza się z głębi duszy…